Minął rok, a mam wrażenie, że dalej tkwimy w martwym punkcie. Spacer po mieście przypomina mi scenę z zoombie, bowiem wszystko dookoła zamknięte, tylko ludzie chodzą, jakby bez celu, jakby przed siebie, jakby na oślep.
Przez rok nie zmieniło się nic. Nic się nie poprawiło. Od roku raczą nas statystykami, doniesieniami ze świata nauki i medycyny. Minął rok, a dla niektórych to wieczność, przez co ignorują zasady, ignorują dystans, ignorują mycie rąk. Ja od roku mam wrażenie, że utknęłam gdzieś w moim koszmarze. Tak bardzo tęskno mi za normalnością. Nie mam na myśli spaceru bez maseczki, ale po prostu zrobienia czasem czegoś, na co w tym momencie mam ochotę.
Pójść na spacer, do kina, czy nawet zakupy, bez uczucia strachu i lęku. Tymczasem gdziekolwiek nie pójdę, coś mi przypomina, że nie jest dobrze. Że nie ma wyjścia. Nie ma ucieczki. Nie można się obudzić.
Początkowo pandemię traktowano bardziej serio: puste ulice, auta z komunikatem „zostań w domu”. Na auta nie ma już kasy, a także zasobów ludzkich – chyba wszyscy policjanci oddelegowani zostali do tłumienia protestów w Warszawie. Zostań w domu – ale po byle drobiazg wyjść do sklepu to czysta przyjemność, zatem chodzą w tę i i tamtą stronę, ludzie chodzą jak bez mapy.
Czasem mam wrażenie, utknęłam w okopie. Każdego dnia okop umacniam przed intruzami, przed złem, przed zewnętrznym światem. Czy na tym to miało polegać? Czy na tym komuś zależało? Zerwać więzi, założyć łańcuchy i podporządkować?
Wczoraj podczas rozmowy telefoniczną z koleżanką mówiłam jej o jednym z tych ich ministrów, o indoktrynacji i praniu mózgu – nie uwierzysz, nagle mój telefon rozłączył rozmowę, wyświetlając komunikat „brak karty SIM”. Dziwne… Od stycznia karty nawet nie ruszałam, jak wsadziłam do telefonu, tak sobie siedzi. Siedzi bezpiecznie, telefon też w silikonowym etui. Telefon nawet porządnie nigdy nie upadł…. Taki error?! Skąd to?! Przypadek?! Nie chcę popaść w paranoję, ale… Ja w tym kraju fanatycznych katolików nie czuję się bezpiecznie. A Ty?
Piramida Maslowa kuleje i burzą się jej podwaliny – bezpieczeństwo…. Co będzie dalej? (Czy będzie?)